„Wojna nam spowszedniała, ale uchodźcy nie zniknęli. Teraz przyjeżdżają uciekinierzy z rosyjskich obozów”. Byliśmy na Dworcu Wschodnim [WIDEO]
Pies się uparł, że koniecznie musi wyjść na spacer. Ukrainka wyszła, i […] po chwili patrzyła, jak na jej dom spada bomba. Nie wszyscy, którzy tu przyjeżdżają, zdołali się w ogóle spakować”. Kim są uchodźcy, którzy dziś przybywają do Polski? I dlaczego coraz trudniej im pomagać? Odwiedzamy punkt relokacyjny na Dworcu Wschodnim w Warszawie. […]
Karina wiodła spokojne życie, prowadziła gabinet kosmetyczny, dzieci chodziły do szkoły i do przedszkola. Mieszkała w Iziumie (obwód charkowski). Aż na jej dom spadła rakieta.
Trupy leżały na ulicach. Wszędzie słychać było bomby. W domach nie było prądu, wody, gazu, internetu. Domy miały powyrywane drzwi i okna. Siedzieliśmy w schronach. Nie było tam życia – opowiada.
Jej dokumenty spłonęły, ale udało się załatwić nowe. 8 kwietnia opuściła rodzinne miasto. Uciekała z dziećmi, niepełnosprawną siostrą, matką i babcią. Mieli opuścić Izium już wcześniej, ale mężczyzna, który zadeklarował pomóc, został porwany przez Rosjan. Znaleźli drugiego, zapłacili mu. Wywiózł ich do Rosji. – Nikt nam nie pomagał. Musieliśmy uciekać o własnych siłach. Rakiety fruwały nam nad głowami – mówi Ukrainka. Znalazła schronienie u swojej rodziny na Krymie, ale tam też nie sposób było przebywać. Postanowiła ruszyć dalej w drogę. Karina wraz z rodziną trafiła do punktu pomocy przy Dworcu Wschodnim w Warszawie. Co teraz zrobi? Nie wie. – Nie widzę możliwości powrotu do Ukrainy, bo nie mam tam już domu. Najpewniej wyjadę w głąb Europy. Chcę po prostu normalnie żyć, jak zwykli ludzie. I zapewnić moim dzieciom przyszłość, wykształcenie i bezpieczeństwo – mówi.
Odwiedzamy punkt relokacyjny przy Dworcu Wschodnim. Zobacz reportaż wideo:
https://wyborcza.pl/7,82983,28809405,wojna-nam-spowszedniala-ale-uchodzcy-nie-znikneli-teraz.html
Kim są dzisiejsi uchodźcy z Ukrainy?
Ogromna hala prowadzona przez Fundację PCPM obok Dworca Wschodniego jest pierwszym miejscem, do którego trafiają przywiezieni z Ukrainy uchodźcy. Dostaną tu posiłek, spędzą noc, zadzwonią do bliskich, otrzymają lekarstwa lub pomoc psychologiczną. Ich dzieci będą mogły się pobawić, a zwierzętami zajmą się weterynarze. Zaczerpną informacji, dokąd mogą pojechać dalej. Bo w większości przypadków tego nie wiedzą.
Na początku przyjeżdżało tu po 2 tys. ludzi na dobę. Teraz jest ich mniej, to ok. 300–400 dziennie. Ale to teraz, jak mówią wolontariusze, znacznie trudniej im pomagać. – Nie mają w Europie nikogo. Nie mają żadnego planu, co dalej. To wszystko jest na naszej głowie, by wysłać ich gdzieś i dalej i zapewnić im normalne życie – mówi Witalij Didun z fundacji Asymetryści, jednej z tych, które nadal opiekują się uchodźcami przy Dworcu Wschodnim.
Przyjeżdżają z jedną torbą, plecakiem, walizką. Czasem kompletnie bez niczego. Opuścili Ukrainę „tak, jak stali”. – Jedna z Ukrainek opowiadała mi, jak siedziała spokojnie w domu, gdy jej pies uparł się, że koniecznie chce wyjść na spacer. W końcu dała się namówić. Po chwili patrzyła […], jak na jej dom spada bomba. Ona nie miała szansy w ogóle się spakować – opowiada Justyna Grabowska, prezeska fundacji Asymetryści.
Uchodźcy z Ukrainy, którzy obecnie tu przybywają, to już nie tylko matki z dziećmi i starsi ludzie. Na początku przyjeżdżały osoby, które uciekały przed wojną, wiedząc, że za chwilę może dotrzeć do ich miast i domów. Potem byli to już ci, którzy wojnę widzieli na własne oczy. Dziś to uciekinierzy z terenów okupowanych, najczęściej z obwodu chersońskiego, Mariupola, Donbasu. I – coraz częściej – uciekinierzy z obozów filtracyjnych.
Zostali wywiezieni do Rosji i jakimś cudem udało im się z tego piekła wydostać. Przyjeżdżają kompletnie rozwaleni, poranieni psychicznie i fizycznie, skołowani, zestresowani. Pierwsze miejsce, do którego trafiają, to właśnie ten punkt przy Dworcu Wschodnim w Warszawie. Zdarza się, że przez kilka godzin siedzą bez ruchu i wpatrują się w jeden punkt. Nie jedzą, nie piją, nie mówią. Nie ma słów, by opisać, jak rozprawiają się tam z nimi Rosjanie. Sprawdzają, kontrolują, zabierają im całe dobytki, telefony, laptopy – opowiadają Agnieszka Szmidt i Witalij Didun z Asymetrystów.
– Przyjeżdżają żołnierze. Zajmowałam się np. 22-letnim chłopakiem, który był ranny. Siedział i płakał z bólu. Załatwiliśmy mu operację w Mediolanie – mówi Elżbieta Krasowska-Modlinger z Towarzystwa Przyjaciół Ukrainy. I dodaje: – To osoby, które do ostatniej chwili miały jeszcze jakąś nadzieję.
„Koniec zrywu Polaków. Coraz trudniej im pomagać uchodźcom”
– Wojna nam „spowszedniała”, ale się nie skończyła. Ci ludzie nie zniknęli. Cały czas tu przyjeżdżaj, potrzebują jeść i gdzieś spać. Polacy nie są już tak gorliwi, by pomagać uchodźcom. Zryw Polaków się skończył. Ceny mieszkań poszły mocno w górę. Wycofał się nasz duży sponsor, a gdzie się nie obejrzymy, za coś trzeba zapłacić. Kupujemy żywność, opłacamy lekarzy i weterynarzy. Skończyły się bezpłatne przyjazdy z granicy. Wojewoda zamknął punkt z dostępem do żywności przy Dworcu Centralnym. W Warszawie nie ma już też darmowych biletów komunikacji miejskiej, a wśród uchodźców przeważają osoby, które nie mają przy sobie nawet grosza. Zniknął już namiot pomocowy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Rząd nie pomaga nam wcale.
Wszystko opiera się na NGO-sach, których pracownicy do tej działalności dokładają już swoje prywatne pieniądze. A przecież te też niedługo się skończą, bo zamiast pracować, w tym czasie pomagamy – mówią wolontariusze z Towarzystwa Przyjaciół Ukrainy i fundacji Asymetryści.
Punkt relokacyjny może jeszcze działać, bo fundacje wsparł Ogólnopolski Strajk Kobiet. Ale i ten dopływ pieniędzy niedługo się skończy. Wolontariusze mówią: jest nam wstyd, ale prosimy o pieniądze. – Nie dla siebie, tylko po to, by móc dalej pomagać – tłumaczą. Działalność punktu przy Dworcu Wschodnim jest zaplanowana do 30 września. Wolontariusze wiedzą jednak, że to nie wystarczy, a termin trzeba będzie przedłużyć.
Kajetan Wróblewski, koordynator punktu relokacyjnego przy Dworcu Wschodnim: – Jesienią zacznie się kolejny duży napływ uchodźców, niezależnie od sytuacji militarnej na froncie w Ukrainie. Przyjadą do nas uchodźcy, którzy będą uciekać przed głodem i zimnem, bo infrastruktura w Ukrainie jest zniszczona.
Oni nie przetrwają w ruinach bloków bez pomocy. Już za chwilę będziemy mieli do czynienia z głodnymi i bezdomnymi uchodźcami. Władze Ukrainy przewidują ok. 200 tys. uciekinierów z samego Donbasu, a w skali kraju mowa jest nawet o pół milionie. I trafią do Polski, która jest belką rzuconą im pod nogi, w drodze na Zachód. A Zachód nie odbiera komunikatów, że takie transporty i pomoc są potrzebne. W większości krajów uchodźców jest już zbyt dużo.
Każdy, kto chce wspomóc działania NGO-sów w punkcie relokacyjnym przy Dworcu Wschodnim w Warszawie, może wpłacić pieniądze na założonej przez wolontariuszy zrzutce. Link TUTAJ.
***
Według ostatnich danych Straży Granicznej od 24 lutego do Polski przybyło 5,65 mln uchodźców. Jak podaje ONZ, łącznie z Ukrainy uciekło ponad 10 mln ludzi.
tekst Paulina Nodzyńska, zdjęcia Marcin Tynkowski, montaż Dominik Łowicki. Gazeta Wyborcza, 22 sierpnia 2022 r.
Pomóżcie nam pomagać/ Help us to help
Międzynarodowa relokacja uchodźców odbywa się jedynie siłami NGO-sów pozbawonych instytucjonalnego wsparcia. Prosimy, pomóżcie nam pomagać. Linki do zrzutki i PayPal na dole strony. Dziękujemy pięknie za każdą wpłatę!/ International relocation of refugees is done only by the forces of NGOs without institutional support. Please help us to help. Dropbox and PayPal links at the bottom of the site. Thank you beautifully for every donation!
Numer konta bankowego fundacji Asymetryści/ Asymmetrists Foundation bank account number:
PLN 13 1140 2004 0000 3302 8076 9295 ■ EUR IBAN PL73 1140 2004 0000 3612 1816 2973
Pomóżcie nam pomagać/ Help us to help
Każda wasza wpłata ratuje życie ludzi i zwierząt – ofiar rosyjskiej napaści na Ukrainę/ Each of your contributions saves the lives of people and animals – victims of the Russian assault on Ukraine.